WSPOMINAMY :)

10:38

Hejka!

Już za kilkanaście godzin będzie nowy rok...2016r.! Dlatego chciałabym dzisiaj powspominać sobie dawne czasy. Kiedy Wally był pierwszy dzień u mnie etc.

Walluś urodzony był 12.09.2013r. Ma już więc 2 lata i ok. 3 mies. Do mnie trafił 12.10.2013r. Na początku miał klatkę dla chomika. Malutką, miała mniej niż 50cm, miska była zrobiona z nakrętki po Nuttelli (oczywiście była umyta). Poidełko z miękkiego plastiku, dlatego nie dało się tego zbyt myć. Jako podłoże miał trociny, potem zmieniłam na sam żwirek, bo denerwowały nas ciągle wysypane trociny. Domek miał zrobiony z koszyka wiklinowego. Jako karmę miał na początku jakąś mieszankę (chyba nawet bez firmową), w której były dosłownie same ziarna i kolorowe chrupki. Potem jak nie było tej karmy w zoologu, to zaczęłam kupować Vitapola. Kiedyś na lekcji przyrody, Pani mówiła, że gryzonie powinny jeść kolby, bo pomagają ścierać zęby. Ja to podłapałam i kupiłam w zoologu pierwsze kolby - Vitapolowe warzywne. Później zaczęły się wapienka. Wally ich na szczęście nie chciał jeść. Ziółek suszonych wtedy nie znałam. Oglądałam jakieś tam filmiki na YT o świnkach i tam pierwszy raz dowiedziałam się o ziołach. Pierwsze zioła w życiu to była babka lancetowata z Herbal  Petsa. Pamiętam, że Wally zjadł na raz 2 garście i pokochał wtedy babkę lancetowatą :)  Potem mieszanka warzywno-ziołowa dla świnek też z HP. Średnio ją jadł. W moim zoologu były potem same zioła z Alegi i to z niej kupowałam zioła. Mówiąc szczerze były nawet okey jakościowo. Jego ulubione warzywa z dzieciństwa to pomidory (do teraz mu to zostało :D), korzeń pietruszki, rzodkiewka, jabłka i marchewka. Nie pamiętam czy lubił koperek, nać pietruszki etc. (ale pewnie tak). Poszłam kiedyś do zoologa , po karmę...I wróciłam nie tylko z karmą... Kupiłam mu domek (który ma do teraz), paśnik kulę i szczotkę.
Po długim czasie kupiłam mu nową klatkę. Miała dokładnie 53cm. Wydawała się duża, bo Wally był jeszcze dość młody. Jak robiłam pierwsze zamówienie w sklepie zoologicznym (był to Zoowilczek.pl) to zamówiłam mu wolierę, która teraz robi za klatkę :D Wtedy pierwszy raz również kupiłam CC, czyli wreszcie dobrą karmę.
 Pierwszy problem, przez który poszłam pierwszy raz z Wallym do Weta, to był kołtun, który nie umiałam sama obciąć.


Pamiętam do dziś, moją reakcję, jak Wally skakał, przewracał się na plecki i pokazywał brzuszek. Wystraszyłam się, że ma jakąś padaczkę albo coś. Potem dopiero doczytałam, że jest szczęśliwy, ufa mi itd. A największe zdziwienie było, jak dowiedziałam się, że Wally ma łaskotki :D

Jak coś chcecie wiedzieć jeszcze jak to było u nas to śmiało pytajcie :) Bo ja już nie wiem, co wam napisać. Ale trzeba przyznać, że dużo szczegółów pamiętam :D Odkopałam stare zdjęcia Wallego. Zobaczcie jakie to było maleńkie <3





Tu już mu sierść zaczęła rosnąć. Zdziwiłam się, bo myślałam, że będzie gładkowłosy :D


                    
                                                                     Do zobaczenia!

You Might Also Like

2 komentarze

  1. Awww, jakie maleństwo. :3 Ojj, biedny był na początku. Ja kiedyś też mnóstwo błędów popełniałam. :/ Najgorsze, że nie wiedziałam, że ze świnką należy chodzić do specjalisty. Gdybym to wiedziała, to mój pierwszy świnek na pewno by żył dłużej. :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie powspominać tak jak wyglądały nasze pociechy. Każdy hodowca na początku popelniał błędy :)
    tonaszhoryzont.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz!