Hejka!
Od wczoraj mam nadmiar emocji, że aż się wypiszę, bo nerwów i zdrowia nie starczy. Po pierwsze, moja przyjaciółka przełamała dzisiaj barierę na basenie, którego nie cierpi podobnie jak ja, po drugie po prawie miesiącu mam normalny internet! Ferie, internet... Wiecie co to znaczy? Częste posty :D Wezmę się za jakieś zdjęcia na wolnym. Najwyższy czas pokazać mojego księcia, dawno temu były jego fotki. A po trzecie... Wczoraj przeżyłam najstraszniejszy moment mojego życia.

Jako, że bardzo dużo wiem o świnkach, czytałam że występuje u nich czasem faza REM. Podczas snu, prosiakowi zaczyna ruszać się gwałtownie gałka oczna i ogólnie dziwne rzeczy. Pomyślałam ,,E, tam. Pewnie to nic strasznego". Słuchajcie, nigdy straszniejszej rzeczy nie widziałam! Jak Boga kocham, stanęło mi na chwilę serce w trakcie tego co wczoraj zobaczyłam. Wally jak zwykle wypchał swojego pluszowego szczurka spod pięterka. Przytulił się do niego i sobie spał. Zawsze ma otwarte przynajmniej jedno oczko. Spał, patrzyłam sobie na niego i nagle zaczęła mu latać gałka oczna! Dół, góra, dół, góra. Zamiast mu pomóc czy coś tam, siedziałam z otwartą buzią. Trwało to dobre kilka minut. Później bardzo gwałtownie zamknął oczko i zaczął jakoś dziwnie machać głową. Wyglądało to jakby miał jakiś atak padaczki! Obudził się całkowicie i poszedł jeść, a potem biegał po klatce. Co z tego, że matka na łóżku zaraz zejdzie z tego świata, on się dobrze czuję i radośnie biega, bo czemu by nie? :D Mówię wam, to było straszne jak nie wiem co. Niesamowite zjawisko. Gdybym o tym nie czytała to bym myślała, że umiera albo coś tam... Serio, to był straszny moment. Do teraz mnie trzymają emocje.

Dobra, zmykam. Zbliża się do mnie jakaś choroba, katar, kaszel i brzuch mnie boli... Akurat na wolne, jak zwykle. Do zobaczenia!