NIEDŁUGO KONIEC ROKU SZKOLNEGO
15:54Hejka kochani!
Wiem, że jest was dużo, ale szkoda że nie widać tego po komentarzach :/ Ważne, że statystyki nie kłamią, chociaż drażni mnie jak wejdę na bloga i liczy się to jako wejście czytelnika. Ustawiałam, żeby mnie nie liczyło i nie wiem czy wygasło czy co jest grane. Nie mam do tego głowy powiem szczerze. Koniec roku szkolnego zbliża się już ogromnymi krokami. Tuż za rogiem czekają na nas wypragnione i chyba zasłużone wakacje. Nie mogę uwierzyć jak szybko minął mi najgorszy okres w moim życiu (czyt. gimnazjum). Gdybym mogła cofnąć czas, nigdy w życiu nie wybrałabym mojej klasy, a najlepiej też szkoły. To jaką ja przeżyłam męczarnie jest nie do opisania. Z ręką na sercu przyznam, że nigdy nie widziałam tak durnej klasy. Eh, cóż zrobić. Niedługo pomacham na pożegnanie ze łzami w oczach...ze szczęścia. Jasne, jest kilka osób za którymi będę tęsknić (np. za kolegą z którym byłam klasa w klasę przez ponad 10 lat!). Myślę, że jeszcze nie raz będę chciała przeżyć z nimi chociaż jedną lekcję, usłyszeć ich głupotę i hałas na lekcji. Teraz idę do technikum, do innego miasta. Nie będzie tam nikogo znajomego oprócz mojej przyjaciółki. Chcę zacząć wszystko od nowa, zapomnieć o tym co działo się przez te trzy lata. Mój cel to poprawić wyniki w nauce, przyłożyć się do tego. Koniec z myśleniem ,,Trudno, będzie jedynka". Od początku muszę ruszyć z kopyta, postarać się mieć dobre oceny od pierwszych dni w szkole. Trzeba pokazać się z jak najlepszej strony. Idę z czystą kartą, przeszłość nie będzie tam ważna.
Ciągnąc temat nowej szkoły... Przez moją głowę przeszła myśl mieszkania w a'la akademiku. Oszczędziłabym na dojazdach, łatwiej by mi było funkcjonować. Nie musiałabym myśleć o pociągach, czy się spóźnię itd. Pojawia się w tym wszystkim jeden problem - Wally. Nie miałabym serca go ciągnąć pociągiem. Nie wiadomo jakich współlokatorów bym miała, z resztą gdyby coś się działo to jakbym miała do naszego weta się dostać? Załóżmy, że nie byłoby akurat żadnego dojazdu. Masakra po prostu. Świnka morska to strachliwe zwierzątko i zbędne podróże są dużym stresem. Co z tego, że jakby został w domu to bym przyjeżdżała na weekendy? On jest tak do mnie przywiązany, że mogłoby być nieszczęście przez tęsknotę. Niech się nikt nie dziwi, że nie jeżdżę na żadne kilkudniowe wycieczki czy wakacje. Zawsze z takich okazji odpadam, bo najważniejsze jest dla mnie dobro Wallyego.
Potrzebowałam takiej rozpiski. Tutaj jak widać czuję większe więzi niż na drugim blogu. Łatwiej mi się tutaj wypisać :) A, jeszcze jedno. Planowałam dla was prezent na wakacje, czyli ,,maraton" postów. Po zakończeniu roku szkolnego chciałam przez jakiś czas pisać codziennie. Myślicie, że to dobry pomysł?
3 komentarze
Super, że już niedługo wakacje. Też po wakacjach zmieniam szkołę na lepszą.
OdpowiedzUsuńA to technikum jest aż tak daleko? Jeśli nie, to chyba lepsze byłoby zrezygnowanie z akademika, a jeśli jest nieco dalej, to rzeczywiście pojawia się problem...
Co do maratonu postów - pomysł spoko, ale nie ma co pisać postów na siłę.
~ Kimi
Do technikum mam tak: ok. 5-10min na stację, 10min do samego miasta i 10min do szkoły. Akademik to nie będzie dobre wyjście zważywszy właśnie na Wallucha. Jakoś to wszystko ogarnę. Problemy pojawią się pewnie w zimie :/ Trudno, dla dobrej przyszłości zawodowej trzeba się poświęcać :D
UsuńCo do maratonu, ja mam ostatnio tyle pomysłów, że muszę się wypisać na świnkowe tematy :D Tylko ciekawe ile dam radę tak pisać. Ustalmy, że po prostu będę pisać jak najczęściej się da, to będzie najlepsze wyjście.
UsuńBardzo dziękuję za każdy komentarz!