PIGMAS 2017 | NERWOWA CHWILA CHŁOPAKÓW i WIELKIE SPRZĄTANIE ICH CHLEWIKU + MNÓSTWO ZDJĘĆ!
21:39
[PÓŹNIEJ BĘDĄ FOTKI!]
Hejka!
Dzisiaj do szkoły nie poszłam, jutro też nie idę, bo choroba mnie tak rozłożyła, że nie mam najmniejszej ochoty się męczyć kilka godzin w szkole zarażając przy okazji wszystkich dokoła. Mimo, że cały dzień spędziłam w domu, post piszę już dość późno jak na mnie. Wcześniej szczerze mówiąc nic mi się nie chciało. No dobra, spać mi się chciało, ale po za tym to nic, serio. W dzisiejszym Pigmasie opowiem oczywiście co u chłopców (mieli dzisiaj nerwową chwilę). Zapraszam <3
Wiecie co? Fajna jest ta myśl, że są dwaj, a nie tylko jeden. Aż takie dziwne uczucie nadal mnie ogarnia mimo, że już tyle czasu minęło. Po tylu latach człowiek ma dwa zwierzątka, dwa najwspanialsze miziaki... Tak jakoś mnie naszło, dobra wracam, bo zaraz będę jakieś historie filozoficzne o życiu odprawiać :D Choroba mi dokucza, ale to nie znaczy, że mogę zaniedbać świnie i pozwolić, żeby żyły w bałaganie. Dlatego się dzisiaj zmotywowałam i zrobiłam im wielkie porządki, a przy okazji małe przemeblowanie. Kocyki wyprane, wszystko pozamiatane, znalazło się nawet w klatce miejsce na miskę z wodą Shaggyego. Wcześniej stała koło klatki, bo nie było miejsca, ale mniejsza z tym... Zlikwidowałam (czyt. złożyłam i schowałam) ich czerwoną, mikroskopijną klatkę, która służyła za ,,coś takiego gdzie siano mieli''. Teraz rządzi u nas, a raczej u nich karton po mikrofalówce, także żeby nie sterczał mi bezsensownie w pokoju, został postawiony na miejsce wcześniejszej mikro-klatki. Świniom się bardzo podoba, zaakceptowały taką zmianę, więc jestem równie szczęśliwa jak zapewne oni. Zaczęli trochę podgryzać ten karton, więc jestem ciekawa bardzo ile ten wynalazek u nas wytrzyma. Na razie tylko próbują zeżreć elementy w łatwym zasięgu ich pyszczków, czyli puki co kawałek kartonu odstający przy ich a'la wejściu. Zanim się obejrzę pewnie zaczną sobie okna po bokach wygryzać. Głodomorki moje kochane. Wszystko zjedzą, nawet jeśli nie jest jedzeniem.
O co mi chodziło z nerwową chwilą Wallyego i Shaggyego? Było tak idealnie, cichutko, nie było żadnych problemów, karton ich zaczarował, ale na jeden dzień. Dzisiaj takie nerwusy się zrobiły z nich, że klękajcie narody. Dziady tak na siebie dzisiaj zgrzytały głośno, że sąsiedzi ich chyba słyszeli :D Oczywiście sobie żartuję, ale jednak zgrzytali na siebie ostro mimo wszystko. Później się zaczęli atakować, ale jak to oni, bardzo ,,oszczędnie'' czyli tylko tak, żeby jeden drugiego postraszył i przypomniał kto rządzi w tym stadzie. Dostali jedzonko to się uspokoili. Zauważyłam, że nerwy im często właśnie puszczają jak czekają na świeże warzywa. Gnidy niedobre normalnie, jak stare małżeństwo jakieś. Nerwy, kłótnie a potem się wielce kochają. Zwierzęta mają niektóre ludzkie cechy i widać to bardzo wyraźnie. Oprócz atakowania i zgrzytania, Shaggy dzisiaj tyłkiem przed Wallyego pysiem machał i gruchał jak gołąbek. Fajne zaloty... Walluch to tylko zaczął przed nim zwiewać, jak zwykle w sumie.
Do zobaczenia!
PS.1. Zapraszam na Instagrama chłopców - wally_and_shaggy_guineapigs
PS.2. Na bloga wpadł dzisiaj nowy wpis z moją świąteczną playlistą. Zajrzyjcie koniecznie!

1 komentarze
Piękne zdjęcia :* Oj no nie zawsze muszą się zgadzać, podobnie jest z ludźmi :)
OdpowiedzUsuńhttp://luxwell99.blogspot.com/2017/12/how-i-care-my-curly-hair.html
Bardzo dziękuję za każdy komentarz!