WIZYTA U WETA - CHŁOPCY W JEDNYM TRANSPORTERZE?!
20:40
Wizyty u weterynarza z Wallym to była wcześniej tradycja i normalne dla mnie było chodzić co tydzień czy co dwa na kontrole. Jego zęby to była katorga. Od ostatniej wizyty minęło kilka miesięcy i w tym czasie zupełnie się odzwyczaiłam od chodzenia do weta. Jednak uznałam, że czas najwyższy na kontrolę, zwłaszcza że Shaggy odkąd u nas jest, jeszcze na takowej kontroli nie był.
Martwiłam się jak ich zabiorę, bo oboje są duzi, transporter mały i materiałowy w dodatku, a na małej przestrzeni to zaczynają się atakować, denerwować i maltretować. Najpierw wszedł Shaggy, potem Wally. Dostali po kawałku ogórka, żeby się zajęli czymś i nie przeżywali, że muszą się ze sobą użerać :D I jak minęła nam podróż z buta? A więc pół drogi było cicho, leżeli sobie spokojnie. Później zaczęło się dziać. Shaggy zaczął strasznie krzyczeć (tak, odróżniam odgłosy moich świnek). Patrzę, a na nim leży Wally! Normalnie prawie się popłakałam ze śmiechu. Jeszcze to spojrzenie typu ,,O co ci kobieto chodzi?''. I tak szłam z wieżą ze świń. Oczywiście Shaggy się odegrał i później tak się rozłożył, że Wally nie miał jak się położyć po całości. Kabaret z nimi jest. Ale relaks był pełną parą, nie czuli chyba tego gdzie idą.
W poczekalni musieliśmy trochę wysiedzieć z racji jakichś umówionych wcześniej pacjentów. Chłopcy już zupełnie się odprężyli, wyłożyli się w transporterze i wyglądali jak włochate placki :D Oczywiście nie obeszło się bez zachwytów innych ludzi. Zawsze każdego zaskakuje to, że świnka może być długowłosa. Po jakimś czasie przyszła pora i na nas. Stresowałam się jak zwykle mimo, że wiedziałam, że to tylko zwykła kontrola. O, właśnie - pamiętajcie , wy jako właściciele świnek, chodźcie ze świnkami do weterynarzy na ogólne kontrole. Ja tego nigdy jakoś nie praktykowałam, ale od pewnego czasu postanowiłam zacząć chodzić regularnie, też ze względu na zęby Wallyego.
*Zdjęcie w poczekalni <3
Pani Karolina, nasza cudowna weterynarz, najpierw zabrała się za Wallyego, wiecie - stale goszczący pacjent. Uwielbia go, co mnie bardzo cieszy. I w końcu znalazłam osobę, która nazywa go ,,Wallek'' jak ja... Wracając do samej wizyty, pani postanowiła pierwsze co to go obmacać wszędzie gdzie się dało. Brzuszek zdrowy, bez żadnych dziwnych zgrubień czy czegoś niepokojącego. Osłuchowo czysty zupełnie. Zęby prawie idealne, ale jeden siekacz jest trochę zbyt długi i muszę pilnować, by był odpowiednio ścierany, bo jak nie to będzie trzeba go skrócić odrobinę. Trzonowce są w porządku, ale Wally zupełnie nie dawał ich zbadać. Jeden sprzęt chcieli mu włożyć, ten co zazwyczaj, a co mój geniusz zrobił? Zaczął odpychać im ręce :D Trzeba było chwytać się innego sposobu, bo ta spryciula już ogarnęła jak się nie dać zbadać... Dodatkowo już na koniec szybko obcięłyśmy pazury, bo miał zdecydowanie za długie. Ja już siły nie mam do chłopaków i mam dość obcinania im pazurów. Będę chodzić z tym do weta, bo Wally np. ma na tyle specyficzne pazury, że nerwy sięgają daleko i nie można mu zbyt krótko obciąć, więc tak czy siak są z pozoru długie.
Co do Shaggyego, był zupełnym zaskoczeniem dla będących w gabinecie lekarzy, a właściwie lekarek, bo w sumie były dwie. Trochę porozmawiałyśmy o Shaggym, skąd jest, jak się zachowuje i co najważniejsze, jak Wally się przy nim czuje. Z racji, że Wally to lubiany tam pacjent, wręcz chodząca mała gwiazda, o takie rzeczy trzeba wypytać. Ogólnie to w jego przypadku nie ma absolutnie żadnych zastrzeżeń. Wszystko tak jak Wally, tylko że on jest akurat przykładem jakie zęby świnka mieć powinna. Jego ząbki są pięknie białe, proste, no idealne. Siekacze jak i zarazem trzonowce. Niech Wally bierze z niego przykład.
W drodze powrotnej byli bardzo grzeczni i chyba zmęczeni. Położyli się koło siebie blisko, wręcz PRZYTULILI i zaczęli baaardzo głośno rozmawiać ze sobą :D Chyba komentowali jak się czuli na wizycie. Shaggy w ogóle bardzo się tam wyrywał, zwłaszcza jak pazury trzeba było obciąć. Wally też trochę, ale Shaggy bardziej. To taki dzikus mały jeszcze jest, a weterynarzy zwierzątka nie lubią, chociaż Wally to akurat sam nie wie, bo jak badali Shaggyego i chciałam go wpakować do transportera to Wally próbował sobie z powrotem wyjść. Chyba mu się spodobało.
W poczekalni musieliśmy trochę wysiedzieć z racji jakichś umówionych wcześniej pacjentów. Chłopcy już zupełnie się odprężyli, wyłożyli się w transporterze i wyglądali jak włochate placki :D Oczywiście nie obeszło się bez zachwytów innych ludzi. Zawsze każdego zaskakuje to, że świnka może być długowłosa. Po jakimś czasie przyszła pora i na nas. Stresowałam się jak zwykle mimo, że wiedziałam, że to tylko zwykła kontrola. O, właśnie - pamiętajcie , wy jako właściciele świnek, chodźcie ze świnkami do weterynarzy na ogólne kontrole. Ja tego nigdy jakoś nie praktykowałam, ale od pewnego czasu postanowiłam zacząć chodzić regularnie, też ze względu na zęby Wallyego.
*Zdjęcie w poczekalni <3
Pani Karolina, nasza cudowna weterynarz, najpierw zabrała się za Wallyego, wiecie - stale goszczący pacjent. Uwielbia go, co mnie bardzo cieszy. I w końcu znalazłam osobę, która nazywa go ,,Wallek'' jak ja... Wracając do samej wizyty, pani postanowiła pierwsze co to go obmacać wszędzie gdzie się dało. Brzuszek zdrowy, bez żadnych dziwnych zgrubień czy czegoś niepokojącego. Osłuchowo czysty zupełnie. Zęby prawie idealne, ale jeden siekacz jest trochę zbyt długi i muszę pilnować, by był odpowiednio ścierany, bo jak nie to będzie trzeba go skrócić odrobinę. Trzonowce są w porządku, ale Wally zupełnie nie dawał ich zbadać. Jeden sprzęt chcieli mu włożyć, ten co zazwyczaj, a co mój geniusz zrobił? Zaczął odpychać im ręce :D Trzeba było chwytać się innego sposobu, bo ta spryciula już ogarnęła jak się nie dać zbadać... Dodatkowo już na koniec szybko obcięłyśmy pazury, bo miał zdecydowanie za długie. Ja już siły nie mam do chłopaków i mam dość obcinania im pazurów. Będę chodzić z tym do weta, bo Wally np. ma na tyle specyficzne pazury, że nerwy sięgają daleko i nie można mu zbyt krótko obciąć, więc tak czy siak są z pozoru długie.
Co do Shaggyego, był zupełnym zaskoczeniem dla będących w gabinecie lekarzy, a właściwie lekarek, bo w sumie były dwie. Trochę porozmawiałyśmy o Shaggym, skąd jest, jak się zachowuje i co najważniejsze, jak Wally się przy nim czuje. Z racji, że Wally to lubiany tam pacjent, wręcz chodząca mała gwiazda, o takie rzeczy trzeba wypytać. Ogólnie to w jego przypadku nie ma absolutnie żadnych zastrzeżeń. Wszystko tak jak Wally, tylko że on jest akurat przykładem jakie zęby świnka mieć powinna. Jego ząbki są pięknie białe, proste, no idealne. Siekacze jak i zarazem trzonowce. Niech Wally bierze z niego przykład.
W drodze powrotnej byli bardzo grzeczni i chyba zmęczeni. Położyli się koło siebie blisko, wręcz PRZYTULILI i zaczęli baaardzo głośno rozmawiać ze sobą :D Chyba komentowali jak się czuli na wizycie. Shaggy w ogóle bardzo się tam wyrywał, zwłaszcza jak pazury trzeba było obciąć. Wally też trochę, ale Shaggy bardziej. To taki dzikus mały jeszcze jest, a weterynarzy zwierzątka nie lubią, chociaż Wally to akurat sam nie wie, bo jak badali Shaggyego i chciałam go wpakować do transportera to Wally próbował sobie z powrotem wyjść. Chyba mu się spodobało.
0 komentarze
Bardzo dziękuję za każdy komentarz!