Jak widać, zrobiło się u nas jakoś zielono. Przywołujemy trochę wiosnę. Mamy cudowne łóżeczko IKEA, które docelowo jest dla lalek, ale u świnek to też hit. Na pewno kojarzycie z The Lava Empire. Transporterek cały czas ten sam, ale jednak zastanawiam się nad plastikowym na przyszłość, bo jeżdżenie do innej miejscowości z takim niestabilnym jest uciążliwe, zwłaszcza, że jest troszkę za wąski jak na moich chłopaków.

Tuż obok zawsze stawiam miseczki oddalone od siebie, żeby świnki mogły wchodzić pod łóżeczko od boku. Są ceramiczne, jedna na suszone zioła, a druga na karmę.

Mamy oprócz tamtych, jeszcze jedną miseczkę. Jest plastikowa, ale chłopcy o dziwo jej nie przewracają. Co ciekawe cały czas domek kartonowy u nas żyje swoją drogą :D Wejście tylko się powiększa.

Paśnik jest do zmiany, bo średnio się u nas sprawdza, ale to dopiero w następnym cage tour zobaczycie na co będzie zamieniony i dlaczego ;) Zerwał mi się już chyba ze trzy razy, nie jestem dobra w szyciu. Tak to jest jak człowiek musi radzić sobie bez maszyny, w dodatku nie mając talentu.

Na salony wrócił nasz norko-domek, Shaggy sobie już go zaklepał. Bardzo lubi tam spać, zwłaszcza na mopie. Piłeczka z siana musi być w pobliżu oczywiście, bo na czymś trzeba się wyżywać.

W następnym cage tour chyba was zaskoczę... Będzie w klatce zupełna zmiana. Na razie popracuję nad jakimiś postami, żeby było w końcu co czytać. Przepraszam, że tak nieregularnie wszystko jest, jakoś wena mnie opuściła. Muszę wszystko po nadrabiać, na drugim blogu to samo. Miłego dnia!