PIGMAS 2016 | ZWIERZE JEST KIMŚ, NIE CZYMŚ!

10:55

Witajcie kochani!
Jestem po egzaminach. Poszły mi średnio, nie będę kłamać. Matematyka zawalona, polski prawdopodobnie najlepszy. Dzisiaj chcę napisać może krótko, ale rzeczowo. Przed rozpoczęciem chciałam powiadomić, że niedługo wracam na drugiego bloga! Po prawie miesiącu... Zapraszam!

Często gdy ktoś bierze zwierzątko pod opiekę nie ma świadomości, że ono jest żywą istotą. Że żyje, czuję ból i głód, że potrzebuję czułości ze strony opiekuna. Oczywiście nie wrzucam wszystkich do jednego wora. Ale nie oszukujmy się, ludzie biorą zwierzęta najczęściej ze względu na zachciankę, zwłaszcza dzieci. Codziennie jakieś zwierzę jest krzywdzone, wyrzucane albo oddawane za czekoladę (tak, nie raz widziałam takie ogłoszenia!). Dlaczego tak się dzieje? Zwierzę czymś zawiniło? Nie. Zwierzęta to niewinne istoty, które nie mogą się postawić złu. Wszystko zależy od człowieka. Nie zaprzeczycie... Ludzie to potwory i najgorszy gatunek na ziemi. To, że umiemy mówić i jesteśmy inteligentni (aczkolwiek nie każdy...) nie znaczy, że mamy prawo krzywdzić mniejszych i słabszych. Co one zrobiły?! Żyją? Chcą żyć w spokoju? Chcą po prostu istnieć! Jedyny ich wróg to człowiek, który potrafi wszystko zniszczyć.

Gdy brałam Wallego, od początku wiedziałam kim (nie czym!) dla mnie będzie. Jest członkiem rodziny. Moim najlepszym przyjacielem. Kocham go, wiecie dlaczego? Bo po prostu istnieje. Mogę z nim porozmawiać, gdy mi smutno, zawsze się mogę do niego przytulić, jako jedyny potrafi poprawić mi humor samą swoją obecnością. Wszędzie za mną biega, gdy sprzątam siedzi koło mnie grzecznie i sobie patrzy, albo specjalnie kręci się w pobliżu, zawsze jak jestem chora on to wyczuwa i mnie pilnuję (pamiętam jak kiedyś siedział przed moim łóżkiem i patrzył na mnie. Nie cały czas, ale mimo to niesamowite jak na świnkę). Zawsze mogę na niego liczyć, a on na mnie. Staram się jak tylko mogę, żeby było mu dobrze u mnie. Zawsze znajdę dla niego czas. Pamiętam jak kiedyś zaczął piszczeć w nocy, bo coś usłyszał chyba. Od razu się zerwałam z łóżka... Nie patrzyłam na godzinę i czy muszę się wyspać do szkoły. Najważniejszy był on, tylko on.

Gdyby go nie było, nigdy bym nie odważyła się założyć bloga. Nie potrafiłabym odkryć sensu życia i drogi do szczęścia tak jak teraz. Nie byłabym tym kim teraz jestem. Miłośniczką świnek, blogerką i dziewczyną z pasją. Dziękuję za przeczytanie i gratuluję wytrwałości :* Pamiętajcie, że zwierzę jest kimś, a nie czymś! Do zobaczenia!

You Might Also Like

1 komentarze

  1. Jak widzę co się dzieje w zoologach czy na olx-ie postanowiłam adoptować chłopców.
    Dla mnie świnie to też rodzina,może trochę mała i zbyt futrzasta,ale rodzina.Moje miśki.Przyznam się,że moją pierwszą świnkę Stefanka,kupiłam totalnie nie planując tego,ale od razu go pokochałam,starałam się znaleść jak najwięcej informacji o świnkach.
    ~Choco
    PS.:Zpraszam ---> http://prosiaki-najwieksze-skarby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz!