TYPOWE POGADUCHY - INSPIRACJA MOIM BLOGIEM? PRZYSPIESZONY WYJAZD I MAŁA RELACJA Z POBYTU WALLYEGO U PRZYJACIÓŁKI
22:21
Dzisiaj pogadam właściwie o wszystkim. Jakiś czas nie było postów przez mój wyjazd do Szwecji, a czuję, że brakuje mi wypisania się. No więc od czego by tu zacząć? Może od bloga, bo jakoś tak mam ochotę krótko o nim wspomnieć. Mój świnkowy blog był kiedyś zwyczajny, jak każdy jeden. Nazwa się co róż zmieniała, wygląd tak samo. Nie mogłam znaleźć ,,czegoś swojego". Czegoś, co będzie tylko moje, oryginalne, inne. Początkowo były to nagłówki typu Kocham świnki morskie, Świnki mą miłością i pełno innych (na moje oko) ,,tanich" nazw. Takich blogów było setki... W końcu wpadłam na swój, autorski pomysł, czyli Świnkowe pogaduchy. Brzmiało to jednak jakoś nadal nie tak. Finalną nazwą zostały zatem obecne Caviowe pogaduchy. Nikt nie miał takiej nazwy w polskiej blogosferze. Byłam z siebie na maxa dumna, że udało mi się być kreatywną.
Byłam w końcu w jakiś sposób oryginalna. Do pewnego czasu. I to nie tylko pod względem nazwy bloga, ale i imienia mojego futrzaka. Pisząc to, mam wrażenie że zmierzam do finalnej krytyki osób, które ,,ukradły" moje pomysły. A tak nie jest... Dobra, w każdym bądź razie, w naszej blogowo-świńskiej rodzinie narodził się całkiem niedawno blog Caviowa Kraina. I teraz pewnie można by powiedzieć, że gdybym była w miarę normalną osobą (od razu zaznaczam, że nie jestem), powinnam się zdenerwować, że część mojego pomysłu poszła w las i nie jest już taka oryginalna. Pomyślałam, że powinnam się o tym wypowiedzieć i ukazać swoje zdanie na temat zaczerpnięcia pomysłu z mojego bloga. A więc nie jestem absolutnie zła. Wręcz przeciwnie! Jestem dumna, że początkującej blogerce spodobał się mój pomysł i postanowiła się zainspirować :D Podejrzewam, że jeśli dłużej będzie prowadzić bloga i rozwijać się w tym, to może wpadnie nawet na coś zupełnie własnego (jako pierwsza bym wtedy jej pogratulowała). Ja sama zaczynałam od inspirowania się innymi osobami, więc jak najbardziej to rozumiem :)
A teraz krótko o wakacjach. Jak w ogóle wam mijają? Dla mnie lipiec był zalatany i nudny, ale nadrabiam wszystko w sierpniu. Zdążyłam już nawet wyjechać na tygodniowy a'la urlop do Szwecji! Wyjazd był planowany na połowę sierpnia, ale bardzo nam się przyspieszył. Pewnie się zastanawiacie co się działo z Wallym jak mnie nie było. W ostatnim poście mogliście przeczytać, że Walluś miał trafić pod opiekę mojej przyjaciółki. I tak też było. Na szczęście mój niecny plan zrobienia z Ani niani od świni się udał :D Śmiałam się przed przeprowadzką z tego ile rzeczy mu napakowałam do torby. Tu jeden kocyk, tu drugi, tam pojemniki z wszelkim żarciem i pełno innych pierdół, bez których by się nie obeszło. Trochę ciężko się te wszystkie rzeczy niosło, zwłaszcza, że na moim ramieniu spoczywał transporterek wypełniony prawie 1200g spasionego wieprza zwanego powszechnie Wallym. Anka wzięła na całe szczęście klatkę, która też swoje ważyła...
Kiedy Wally został wpakowany do transportera, pierwsze co zrobił to patrzył przez okienko i machał głową do mojej mamy :D W drodze do ,,nowego" domu sobie spał ciągle. Jak doszłyśmy trochę zmęczone do mieszkania Ani, zajęłam się ogarnianiem klatki i ostatecznym pouczaniem co i ile Wally ma jeść... Kiedy miałam już wychodzić, Walluś chciał wyjść z klatki jak zobaczył, że idę bez niego. Szkoda mi się go zrobiło. Powiedziałam, żeby był silny i że jakoś damy sobie radę. Śmiejcie się i mówcie co chcecie, ale on na prawdę lubi jak sobie do niego gadam, nawet jeśli nie wie o co mi chodzi. Kochany grubcio mój.
Ogólnie wyjazd trwał cały tydzień, licząc z przyjazdem i odjazdem. Praktycznie codziennie pisałam do Ani co u Wallyego, czy żyje, co akurat robi i jak się czuję w nowym otoczeniu. Byłam spokojniejsza kiedy pisała mi, że z Wallym dobrze. Przesyłała mi nawet jego zdjęcia. Specjalnie je wam pokażę, ale to za chwilę :) Dopiero w przeddzień mojego powrotu Wally stał się jakiś nerwowy, dziki, nie dawał się Ani głaskać. Podejrzewam, że już tęsknił za mną, a może nawet wyczuł, że wracam. Kiedy go odebrałam i zaniosłam do domku był dziwny... Taki niechętny do zabawy, trochę dziki, ciągle siedział pod pięterkiem i nie wychodził zbyt często. Po kilku godzinach mu wszystko na szczęście minęło i później już szalał jak dawniej :) Jak wzięłam go na ręce to wtulił się we mnie i od razu zasnął... Chyba nigdy mu się to nie zdarzyło. W tamtym momencie wiedziałam, że czuję się już bezpiecznie, bo jestem w końcu przy nim.
Dobra, rozpisałam się... Czas na zdjęcia z pobytu Wallyego w ,,hotelu".
Na moim drugim blogu jest już post z relacją z wakacji. Więcej zdjęć niż czytania, polecam zajrzeć :)



8 komentarze
Jeju, przepraszam, nie chciałam ukraść nazwy bloga. Na początku nazwą miała być "Świnkowa Kraina", tak jak w adresie mojego bloga, ale w czcionce którą wybrałam, nie było polskich znaków, a jedna litera inną czcionką wyglądała głupio. Obiecuję, że jeśli znajdę jakąś inną czcionkę z polskimi znakami, to zmienię nazwę, a jeśli nie to wymyślę jakąś inną.
OdpowiedzUsuńA Wally na ostatnim zdjęciu wyszedł fajnie :D
Ale ja nie mam tego za złe :D Właśnie się cieszę, że się zainspirowałaś. To fajne uczucie, że komuś spodobał się mój pomysł, postanowił go wykorzystać i zmienić po swojemu. Dużo osób w ten sposób zaczynało. Jak się dłużej prowdzi swojego bloga czy stronę to z czasem sama autorska nazwa się zacznie nasuwać :) Hihi, akurat natkę marchewki jadł. Oczywiście musiał jak zwykle miętolić szczura :D
Usuńależ śliczny jest ten Twój Wally. <3 ja mam dwie świnki Kluskę i Sancho Pansę i absolutnie jest uwielbiam. :) bloga świnkowego jednak nie mam, aczkolwiek często na jego fejsowym profilu się pojawiają. ;) a że często z chłopakiem jeździmy to świnki są zaprawione w bojach i transporcie, bo zawsze trzeba je gdzieś komuś podrzucić. ;) ostatnio nawet chłopak siostry mojego chłopaka się nimi przez 4 dni opiekował. ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie.
Wally dziękuję za komplement <3 Jak dobrze, że człowiek zawsze może komuś podrzucić te swoje futrzaki :)
UsuńMój lipiec był również bardzo intensywny, a sierpień przeznaczyłam na odpoczynek :)
OdpowiedzUsuń>>MÓJ BLOG<<
Ja teraz od początku sierpnia nie robię nic oprócz leżenia... No dobra, pracuję na blogach oprócz tego, ale jednak to dla mnie odpoczynek swego rodzaju :D
Usuńale ładne tło z napisem "caviowe pogaduchy" zrobiłaś
OdpowiedzUsuńMam jeszcze inną wizję na napis, ale dałam taki, żeby cokolwiek było :D Chociaż... Ten już mi się bardzo podoba w sumie.
UsuńBardzo dziękuję za każdy komentarz!