KOSZTY UTRZYMANIA MOICH ŚWINEK MORSKICH - ŚWINKI WCALE TANIE NIE SĄ... + CZY WIDAĆ RÓŻNICĘ PRZY DWÓCH ŚWINKACH W KOSZTACH?!
18:04Jako, że w moim domu nie rządzi już jedna świnka, tylko dwie, postanowiłam zaktualizować post, który może być przydatny dla osób, które zastanawiają się, jak w kosztach wychodzi utrzymanie tych zwierzątek. Podobny, dość ogólnie ujęty post był w 2016 roku, więc trochę czasu już minęło od jego publikacji. Dzisiaj zobaczycie jak koszty wyglądają aktualnie (w przybliżeniach) i dowiecie się, czy widać różnicę co do tego odkąd mam dwie świnki.
Zawsze staram się szukać jak najlepszych okazji zakupowych, gdzie będę mogła chociaż odrobinę zaoszczędzić, ale patrzę równocześnie na to, czy będzie to w najlepszej jak tylko się da jakości.
Podstawa diety świnek (pamiętajcie!). U nas przy samym Wallym schodziło ono dość szybko, ale od kiedy jest Shaggy, logicznie podążając, schodzi jeszcze szybciej. Zazwyczaj kupowałam siano paczkowane, ale w przeliczeniu wydatków z nim związanych miesięcznie, za głowę się łapię. Jedna mała paczka przy jednej świni starczała na tydzień, czasami ledwo. Uznałam, że zupełnie nie będzie to opłacalne przy dwóch świnkach. Miałam epizod swego czasu, kiedy zamawiałam siano od Pana Roberta, tak to słynne mazurskie, ale po wyłażących robaczkach małych i samych patykach się tak zraziłam, że powiedziałam sobie ,,Koniec z tym''. Siano było bardzo pylące, sama od niego zaczynałam kichać, dodatkowo moje ręce wyglądały jakbym nie wiem co sobie robiła, bo przez te patyki się kułam i zaczepiałam. Może po prostu na jakąś pechową partię trafiłam? Sama nie wiem...
Jakiś czas temu znalazłam idealnego, najlepszego w Polsce sprzedawcę - producentsiana.pl. Zamówiłam na próbę ,,tylko'' 5kg :D Słuchajcie, w porównaniu do sianka mazurskiego, to jest niebo a ziemia, inaczej nie umiem tego nazwać. Siano jest tak miękkie, tak zielone, tak pachnące, twarde, kłujące patyki to rzadkość ogromna. No nie wierzę nadal, że ktoś takie siano produkuje w Polsce. Za 5kg płacimy 11,50zł, więc cena naprawdę bajeczna, patrząc na ilość i jakość. Jestem ciekawa na jak długo nam taka ilość wystarczy, bo w ciągu dnia dokładam chłopakom przynajmniej dwie garście, jak nie trzy, tak im smakuje.
Suszone zioła podaję przez cały rok, bo po pierwsze Wally je wcina w kółko i jak nie ma w misce to koniec świata, po drugie nawet jak jest ciepło nie mam możliwości zbierać świeżych, bo oprócz koniczyny czy mniszka daleko od drogi nic innego nie ma, wszystko przy ulicy. Ziółka schodzą u nas w zastraszającym tempie, zwłaszcza gdy Shaggy złapie cykl na jedzenie wszystkiego co akurat je Wally, a on zioła je jak mówiłam bez przerwy.
Jedna paczka jakichkolwiek ziółek starcza nam na jakieś dwa tygodnie, tak mi się wydaje, zależy w sumie czy jest to mieszanka czy pojedyncze zioło. Częściej skłaniam się ku mieszankom, bo taniej wychodzą niż jeśli miałabym kupować pojedyncze zioła i tak czy siak je mieszać. Chłopcy w ogóle bardzo chętnie zajadają się wszelkimi mixami ziołowymi. Kupuję je zazwyczaj za cenę w granicach 3-6zł za paczkę, zależy z której firmy i jaki rodzaj, ale najczęściej są to wszelkie zioła z Alegia i Herbal Pets, jeśli zamawiam przez internet to również Tivo się znajdzie. Zastanawiam się ile mniej więcej by wychodziło miesięcznie za zioła, ale chyba nie da się tego podliczyć, bo w każdym miesiącu jest inaczej i raz kupię więcej, raz mniej, czasami nawet w ogóle jeśli zapas większy zrobię, ale ogólnie można powiedzieć, że kilka/naście złotych wychodzi. Widzę znaczną różnicę w kosztach dotyczących suszków, bo codziennie sypię dwie miski ziół (jedna na świnię), podjadają sobie zwłaszcza jak nic innego im nie chcę dać, bo np. nie ma pory karmienia warzywami jeszcze, a chociażby karmę sypię tylko rano i do widzenia, później grubaski z nich będą, karma jest dość tucząca, więc nie przesadzam z nią.
Karma nie jest podstawą, a tylko dodatkiem. Jedyna dobra karma, którą wiem, że zje Wally to Versele Laga Cavia Complete. Próbowałam wiele i ta jest dla nas idealna, swoją drogą jedna z lepszych na Polskim rynku. Shaggyemu to tam akurat chyba obojętne, bo on zjada wszystko co się mu da. Powiem wam, że w karmie nie widzę żadnej różnicy co do kosztów i ,,wystarczalności'', był Wally sam - 500g na trochę ponad miesiąc, jest Shaggy - nadal tak samo. Dlatego nie kupuję tego średniego opakowania 1,75kg, bo wiem, że moje świnki w dwa miesiące (dobrze pamiętam, że tyle może stać otwarta karma?) tego nie przejedzą. Za 500g w moim zoologu zazwyczaj płacę ok. 15zł z groszami. Podobnie płaciłam przez internet.
Teraz świeże jedzonko. Zaznaczę od razu, że nie widzę różnicy w kosztach (przynajmniej teraz, w czasie zimy). Zakupy warzywne, takie większe, robię co tydzień. Zazwyczaj kupuję papryki wszystkie kolory, pomidorki (ale zimą teraz nie warto), marchewkę, pietruszkę korzeń i nać, koperek, buraki (Shaggy kocha!), cykorię, bardzo rzadko, ale sałatę rzymską, ogórki, seler naciowy (zielona część), wszelkie zioła, czyli bazylia, kolendra, tymianek, oregano, melisa itd. Zimą niestety, ale jest słaby wybór w zieleninie... W większości, zwłaszcza paczkowanej, sama chemia, więc lepiej poczytać co świnki mogą i co kupować zimową porą, jakie warzywa sezonowe. Ogólnie staram się kupować wszystkie warzywa na pobliskim bazarku, bo mam pewność, że są świetnej jakości, jak dobrze mieszkać w małej mieścinie :D Za warzywa na sto procent miesięcznie wychodzi kilkadziesiąt złotych.
W klatce mamy kocyki, a więc pod nie muszę koniecznie kłaść maty higieniczne dla psów czy dzieci. To akurat bez różnicy. Z matami sprawa wyglądała różnie, bo nie miałam jednej jedynej firmy, z której za każdym razem kupowałam. Gdzie było, co było - brałam. Przy okazji zamawiania siana, kilka dni temu zamówiłam również maty w ilości hurtowej. Za 100 mat wyszło mi chyba coś w granicach 60zł. Podliczając np. ile by mi wyszło za taką ilość mat z Rossmanna to cena wahała by się w okolicach 140zł, zakładając, że nadal kosztują 14zł za 10szt. jak kiedyś. Jest różnica i to nie mała. Za taką cenę bym miała jeszcze jeden karton tych które zamówiłam z Allegro :o Długo szukałam tanich ofert z większymi ilościami mat, bo zużywamy ich bardzo dużo i nie opłaca mi się kupować co chwilę małych paczek, które po zsumowaniu dałyby pokaźną sumę. Już teraz wiem na przyszłość, żeby zawsze zamawiać większe ilości przez internet, bo mogę sporo zaoszczędzić takim sposobem.
Tutaj trudno jest się jakkolwiek wypowiedzieć. Wiadomo jak jest, zwierzątko może w ogóle nie chorować przez dłuższy czas, ale i może zacząć tak, że co chwilę będzie trzeba gościć u weta. Trudno też mi powiedzieć ile wychodzą chociażby kontrole, bo jest to bardzo różne. Raz zapłacę kilkadziesiąt złotych, raz w ogóle jeśli to np. tylko kontrola ząbków Wallusia, który na szczęście już się uspokoił z łamliwością i wypadaniem! *Odpukać w niemalowane* Chwała mu za to. Zależy też wszystko od weterynarza, ile weźmie za jakie badanie. Denerwują mnie niektórzy ludzie, którzy się dziwią, że za badania i leki mogą zapłacić nawet kilkaset złotych. Jak się bierze zwierzę, trzeba liczyć się z tym, że leczenie będzie niekiedy kosztowne, zwierzątko nie jest wcale tanie i jeśli ktoś wie, że nie będzie mógł sobie pozwolić na większe wydatki (też tak może być) to lepiej zastanowić się dziesięć razy nad zwierzęciem, bo później to ono będzie cierpieć. Niektórzy uważają, że zwierzęcia w ogóle się nie powinno leczyć i jeśli choruje to od razu uśpić albo gdzieś zostawić, pozbyć się ,,problemu". To jest straszne i nigdy tego nie zrozumiem. Ja latam z najmniejszymi pierdołami do weta i nie czekam, aż się coś stanie złego. Nasza pani doktor już nas zna, aż za dobrze, tak często bywam u niej, bo ,,coś mi nie pasuje". Lepiej spanikować niż czekać i pozwalać, aż jakaś choroba się rozwinie. Na weterynarzu nie zaoszczędzimy, to chyba zrozumiałe, tak jak rodzice chodzą z dziećmi do lekarzy tak my powinniśmy chodzić ze zwierzakami do weterynarza. Zdrowie ma się jedno i nie powinniśmy na nim oszczędzać (na swoim i zwierzątek).
Jako świnkowa matka, często nie mogę się oprzeć różnym akcesoriom dla świnek. Oczywiście bezpiecznym akcesoriom, nie jakimś szelkom, kołowrotkom czy innym bardzo szkodliwym dla tych zwierzątek rzeczom (!!). Z bezpiecznych mam na myśli oczywiście wszelkie legowiska, norki, nowe miseczki, jakieś kocyki słodkie, tunele i mnóstwo innych pierdółek. ,,O, ale fajne. Spodoba się im'' - to ja w sklepie :D Nie umiem przejść obojętnie obok niektórych rzeczy, co ja poradzę. Zwłaszcza gdy są to rzeczy przydatne, jak np. właśnie kocyki, które wiecznie muszę mieć na zmianę do klatki czy do transportera. Na dodatkowych zabawkach czy akcesoriach nigdy nie zaoszczędzę, bardziej zaświnieni mnie chyba zrozumieją. Wiadomo, że nie kupuję jakichś akcesoriów co miesiąc, ale raz na ruski rok, jednak jak zacznę szaleć to na całego. Zakupoholizm i świnioholizm, boże. Do tego jeszcze dochodzi książkoholizm! Chyba pora zacząć leczyć swoje uzależnienia.
Co możecie z tego wpisu wyciągnąć? Chyba to, że świnki morskie to nie są tanie zwierzątka, potrzebują wielu rzeczy, różnorodnego jedzonka, odpowiednich warunków bytowych, opieki lekarskiej i to wszystko nie jest wcale takie tanie jak się wydaje. No i co najważniejsze - dwie świnki nie robią różnicy, chyba że jak ja, stawia się duży nacisk na zioła, które schodzą szybko przy tych zwierzątkach, wtedy można zauważyć lekką różnicę (przynajmniej u nas).
Ps. Mam w planie zrobić post z wydatkami na samym początku zaświniania, czyli przed przybyciem pierwszych świnek. Klatka, akcesoria itd. Myślę, że będzie to post jeszcze bardziej przydatny niż ten :)
Suszone zioła podaję przez cały rok, bo po pierwsze Wally je wcina w kółko i jak nie ma w misce to koniec świata, po drugie nawet jak jest ciepło nie mam możliwości zbierać świeżych, bo oprócz koniczyny czy mniszka daleko od drogi nic innego nie ma, wszystko przy ulicy. Ziółka schodzą u nas w zastraszającym tempie, zwłaszcza gdy Shaggy złapie cykl na jedzenie wszystkiego co akurat je Wally, a on zioła je jak mówiłam bez przerwy.
Jedna paczka jakichkolwiek ziółek starcza nam na jakieś dwa tygodnie, tak mi się wydaje, zależy w sumie czy jest to mieszanka czy pojedyncze zioło. Częściej skłaniam się ku mieszankom, bo taniej wychodzą niż jeśli miałabym kupować pojedyncze zioła i tak czy siak je mieszać. Chłopcy w ogóle bardzo chętnie zajadają się wszelkimi mixami ziołowymi. Kupuję je zazwyczaj za cenę w granicach 3-6zł za paczkę, zależy z której firmy i jaki rodzaj, ale najczęściej są to wszelkie zioła z Alegia i Herbal Pets, jeśli zamawiam przez internet to również Tivo się znajdzie. Zastanawiam się ile mniej więcej by wychodziło miesięcznie za zioła, ale chyba nie da się tego podliczyć, bo w każdym miesiącu jest inaczej i raz kupię więcej, raz mniej, czasami nawet w ogóle jeśli zapas większy zrobię, ale ogólnie można powiedzieć, że kilka/naście złotych wychodzi. Widzę znaczną różnicę w kosztach dotyczących suszków, bo codziennie sypię dwie miski ziół (jedna na świnię), podjadają sobie zwłaszcza jak nic innego im nie chcę dać, bo np. nie ma pory karmienia warzywami jeszcze, a chociażby karmę sypię tylko rano i do widzenia, później grubaski z nich będą, karma jest dość tucząca, więc nie przesadzam z nią.
Karma nie jest podstawą, a tylko dodatkiem. Jedyna dobra karma, którą wiem, że zje Wally to Versele Laga Cavia Complete. Próbowałam wiele i ta jest dla nas idealna, swoją drogą jedna z lepszych na Polskim rynku. Shaggyemu to tam akurat chyba obojętne, bo on zjada wszystko co się mu da. Powiem wam, że w karmie nie widzę żadnej różnicy co do kosztów i ,,wystarczalności'', był Wally sam - 500g na trochę ponad miesiąc, jest Shaggy - nadal tak samo. Dlatego nie kupuję tego średniego opakowania 1,75kg, bo wiem, że moje świnki w dwa miesiące (dobrze pamiętam, że tyle może stać otwarta karma?) tego nie przejedzą. Za 500g w moim zoologu zazwyczaj płacę ok. 15zł z groszami. Podobnie płaciłam przez internet.
Teraz świeże jedzonko. Zaznaczę od razu, że nie widzę różnicy w kosztach (przynajmniej teraz, w czasie zimy). Zakupy warzywne, takie większe, robię co tydzień. Zazwyczaj kupuję papryki wszystkie kolory, pomidorki (ale zimą teraz nie warto), marchewkę, pietruszkę korzeń i nać, koperek, buraki (Shaggy kocha!), cykorię, bardzo rzadko, ale sałatę rzymską, ogórki, seler naciowy (zielona część), wszelkie zioła, czyli bazylia, kolendra, tymianek, oregano, melisa itd. Zimą niestety, ale jest słaby wybór w zieleninie... W większości, zwłaszcza paczkowanej, sama chemia, więc lepiej poczytać co świnki mogą i co kupować zimową porą, jakie warzywa sezonowe. Ogólnie staram się kupować wszystkie warzywa na pobliskim bazarku, bo mam pewność, że są świetnej jakości, jak dobrze mieszkać w małej mieścinie :D Za warzywa na sto procent miesięcznie wychodzi kilkadziesiąt złotych.
W klatce mamy kocyki, a więc pod nie muszę koniecznie kłaść maty higieniczne dla psów czy dzieci. To akurat bez różnicy. Z matami sprawa wyglądała różnie, bo nie miałam jednej jedynej firmy, z której za każdym razem kupowałam. Gdzie było, co było - brałam. Przy okazji zamawiania siana, kilka dni temu zamówiłam również maty w ilości hurtowej. Za 100 mat wyszło mi chyba coś w granicach 60zł. Podliczając np. ile by mi wyszło za taką ilość mat z Rossmanna to cena wahała by się w okolicach 140zł, zakładając, że nadal kosztują 14zł za 10szt. jak kiedyś. Jest różnica i to nie mała. Za taką cenę bym miała jeszcze jeden karton tych które zamówiłam z Allegro :o Długo szukałam tanich ofert z większymi ilościami mat, bo zużywamy ich bardzo dużo i nie opłaca mi się kupować co chwilę małych paczek, które po zsumowaniu dałyby pokaźną sumę. Już teraz wiem na przyszłość, żeby zawsze zamawiać większe ilości przez internet, bo mogę sporo zaoszczędzić takim sposobem.
Tutaj trudno jest się jakkolwiek wypowiedzieć. Wiadomo jak jest, zwierzątko może w ogóle nie chorować przez dłuższy czas, ale i może zacząć tak, że co chwilę będzie trzeba gościć u weta. Trudno też mi powiedzieć ile wychodzą chociażby kontrole, bo jest to bardzo różne. Raz zapłacę kilkadziesiąt złotych, raz w ogóle jeśli to np. tylko kontrola ząbków Wallusia, który na szczęście już się uspokoił z łamliwością i wypadaniem! *Odpukać w niemalowane* Chwała mu za to. Zależy też wszystko od weterynarza, ile weźmie za jakie badanie. Denerwują mnie niektórzy ludzie, którzy się dziwią, że za badania i leki mogą zapłacić nawet kilkaset złotych. Jak się bierze zwierzę, trzeba liczyć się z tym, że leczenie będzie niekiedy kosztowne, zwierzątko nie jest wcale tanie i jeśli ktoś wie, że nie będzie mógł sobie pozwolić na większe wydatki (też tak może być) to lepiej zastanowić się dziesięć razy nad zwierzęciem, bo później to ono będzie cierpieć. Niektórzy uważają, że zwierzęcia w ogóle się nie powinno leczyć i jeśli choruje to od razu uśpić albo gdzieś zostawić, pozbyć się ,,problemu". To jest straszne i nigdy tego nie zrozumiem. Ja latam z najmniejszymi pierdołami do weta i nie czekam, aż się coś stanie złego. Nasza pani doktor już nas zna, aż za dobrze, tak często bywam u niej, bo ,,coś mi nie pasuje". Lepiej spanikować niż czekać i pozwalać, aż jakaś choroba się rozwinie. Na weterynarzu nie zaoszczędzimy, to chyba zrozumiałe, tak jak rodzice chodzą z dziećmi do lekarzy tak my powinniśmy chodzić ze zwierzakami do weterynarza. Zdrowie ma się jedno i nie powinniśmy na nim oszczędzać (na swoim i zwierzątek).
Jako świnkowa matka, często nie mogę się oprzeć różnym akcesoriom dla świnek. Oczywiście bezpiecznym akcesoriom, nie jakimś szelkom, kołowrotkom czy innym bardzo szkodliwym dla tych zwierzątek rzeczom (!!). Z bezpiecznych mam na myśli oczywiście wszelkie legowiska, norki, nowe miseczki, jakieś kocyki słodkie, tunele i mnóstwo innych pierdółek. ,,O, ale fajne. Spodoba się im'' - to ja w sklepie :D Nie umiem przejść obojętnie obok niektórych rzeczy, co ja poradzę. Zwłaszcza gdy są to rzeczy przydatne, jak np. właśnie kocyki, które wiecznie muszę mieć na zmianę do klatki czy do transportera. Na dodatkowych zabawkach czy akcesoriach nigdy nie zaoszczędzę, bardziej zaświnieni mnie chyba zrozumieją. Wiadomo, że nie kupuję jakichś akcesoriów co miesiąc, ale raz na ruski rok, jednak jak zacznę szaleć to na całego. Zakupoholizm i świnioholizm, boże. Do tego jeszcze dochodzi książkoholizm! Chyba pora zacząć leczyć swoje uzależnienia.
Co możecie z tego wpisu wyciągnąć? Chyba to, że świnki morskie to nie są tanie zwierzątka, potrzebują wielu rzeczy, różnorodnego jedzonka, odpowiednich warunków bytowych, opieki lekarskiej i to wszystko nie jest wcale takie tanie jak się wydaje. No i co najważniejsze - dwie świnki nie robią różnicy, chyba że jak ja, stawia się duży nacisk na zioła, które schodzą szybko przy tych zwierzątkach, wtedy można zauważyć lekką różnicę (przynajmniej u nas).
Ps. Mam w planie zrobić post z wydatkami na samym początku zaświniania, czyli przed przybyciem pierwszych świnek. Klatka, akcesoria itd. Myślę, że będzie to post jeszcze bardziej przydatny niż ten :)
0 komentarze
Bardzo dziękuję za każdy komentarz!