CO U CHŁOPAKÓW? - AŻ MAM ŁZY W OCZACH (ZE WZRUSZENIA, SPOKOJNIE!)

18:57

Dawno nie pisałam zwyczajnych, ,,codziennych'' postów. Czas najwyższy to zmienić, bo jest o czym opowiadać. Zatem herbata w łapkę, kocyk zarzucamy i lecimy!

W ostatnim czasie dużo się działo. Znaczy w moim odczuciu. I większość w pozytywnym znaczeniu. A więc po kolei. Wydaję mi się, że jeszcze Wam nie mówiłam, a muszę koniecznie... A więc zmieniłam email. Poprzedni mi zablokowano ,,ze względów na bezpieczeństwo'', jak chcę odblokować to muszę dzwonić gdzieś tam, a ja raczej do ludzi, którzy biegle rozmawiają przez telefon nie jestem, więc sobie to daruję, bo stres mnie zeżre prędzej niż cokolwiek powiem. Nie miałam tam nic ważnego, więc nie przeżywam tego jakoś bardzo. Jeśli ktoś cokolwiek do mnie pisał, bardziej lub mniej ważnego to proszę ewentualnie się odezwać na email - klaudiahrynczyszyn@interia.pl. Na ten email możecie pisać do mnie, kontaktować się, zadawać pytania, dzielić się zdjęciami waszych zwierzaków z krótkimi opisami jeśli macie ochotę (blogowi przyjaciele nadal funkcjonują, pamiętajcie). 

Kolejna sprawa jest taka, jakie posty w najbliższym czasie się ukarzą. No więc na pewno Pisane Świńskim pazurem, w końcu może napiszę recenzję siana i mat jak obiecałam, a tak po za tym może uda mi się zrobić specjalny post z rozpiską dobrych karm na Polskim rynku. Myślę, że taki post był by po raz kolejny bardzo przydatny dla niektórych. Jak pewnie zauważyliście, staram się w ostatnim czasie pisać posty pomocne, jak np. skąd wziąć świnki, czy świnki morskie to tanie zwierzątka, czy też jak wygląda naprawdę WPA. Uważam, że w blogosferze bardzo brakuje takich artykułów, co ja gadam, w ogóle takich blogów brakuje. A jak jest jakiś o świnkach, to złe informacje i nieaktualizowany od kilku lat. W dzisiejszych czasach ludzie dużo informacji czerpią z blogów, jak ktoś bardziej żyje w blogosferze to na pewno zauważył. Dlatego zaczynam się starać tworzyć tego typu posty, a nie tylko same zdjęcia, albo samo gadanie o naszym życiu ;)

Powiem Wam jeszcze co u chłopaków. A więc jest naprawdę dobrze, nawet bardzo dobrze. Jedzenie wyrywane z pyszczków, Wally kradnie Shaggyemu, gadają jak nakręceni. Czego więcej chcieć? Ubaw mam przy nich po pachy słuchajcie. Najbardziej z Shaggyego. Nigdy nie widziałam takiego śmiesznego zwierzęcia, oprócz Wallusia oczywiście, bo ten to w ogóle jakby z Marsa przyleciał. 
Shaggy nie potrafi jeść normalnie, to po pierwsze. Nie chodzi tu o jakieś problemy zdrowotne, broń Boże, tylko o jego charakterek. Przestałam dawać warzywa do misek i zaczęłam im rzucać luzem, żeby w końcu jedli razem (jak widać, działa moja metoda). No i Shagguś, jako że dominująca gnida, robi wszystko, żeby życie Wallyemu utrudniać, a jak wiemy, Wally to taka troszkę pierdółka jest (ciiii!). Co szanowny prosiak robi? Siada swoim grubiutkim ciałkiem na jedzenie i tak je! Wygląda to komicznie, serio :D Śmierdzioch na wzgórzu zielska. Oczywiście w pewnym momencie mu się to nudzi i schodzi, ale sam fakt mnie bawi.
Po drugie, Wally zaczyna zmieniać się w fryzjera. Ja przy nim wymiękam. Był taki swego czasu moment, kiedy Wallyemu spodobały się Shaggyego długie włosy i zaczął mu je delikatnie dzabać. Shaggy to tam zaczął tylko skakać i uciekać, jakby Wallyemu tak zrobił, to by już dawno oberwał. Shagguś ma anielską cierpliwość w porównaniu do Wallyego, którego wszystko denerwuje dookoła.
Po trzecie (matko, ja rozprawkę piszę czy co?!), Wally odwzajemnia od pewnego czasu uczucia, którymi darzy go Shagguś. Też zaczął gruchać na niego i dawać się wąchać wszędzie. Jestem w szoku, to muszę przyznać. Taki tchórz był, a teraz proszę państwa, dumny jak paw chodzi.

Po czwarte, i już ostatnie, czym muszę się podzielić to to, że Shaggy jakby bierze czasami Wallyego pod  swoje skrzydła. Młodszy straszego, to dopiero ciekawe. W takim sensie, że jeśli Wally np. boi się wyjść na jedzonko (ma tak, jak coś go wystraszy, ucieka pod łóżko i tak tam siedzi. Oczywiście pod łóżkiem kocyki i legowiska są, bo to ich część wybiegu...), Shagguś po prostu po niego idzie! Dla mnie to niesamowite, bo nigdy nie widziałam czegoś takiego. Ostatnio była sytuacja dość stresująca, bo Wally gdzieś poszedł i nie wiedziałam gdzie jest. Ani w legowiskach, ani w domku, ani w klatce, ani pod łóżkiem go nie widziałam. Myślę sobie ,,Boże jedyny, zaraz na zawał zejdę jak go nie znajdę''. Wołam, wołam, aż w końcu słyszę głośne piszczenie. Patrzę, a on schował się za domkiem i dlatego go nie widziałam. Nie chciał jednak przyjść, ja już normalnie akcja ratunkowa, bo może grubas się zaklinował jakimś cudem albo coś, ale nie, spokojnie! Shaggy kiedy usłyszał wołanie Wallyego, poleciał do niego sprintem, coś zagadał po świnkowemu i słuchajcie, patrzę, idą dumnie razem! To jest już druga sytuacja, kiedy Shagguś tak po niego idzie i nie zwraca uwagi, że jedzenie leży i czeka. Przyjaciel jest ważniejszy, bo bez niego jeść nie można, zwłaszcza gdy siedzi gdzieś na końcu pokoju i nie wychodzi. To się nazywa przyjaźń, po prostu. Niech tylko ktoś powie, że świnie są głupie, to ukatrupię. Teraz jak o tym piszę, to mam łzy w oczach, bo wystarczy, że sobie pomyślę, jak teraz Wally musi być szczęśliwy, że ma tego mopa chodzącego u boku.

You Might Also Like

0 komentarze

Bardzo dziękuję za każdy komentarz!