BARDZO DZIWNE POMYSŁY SHAGGYEGO I STRZYŻENIE *DUŻO ZDJĘĆ*

21:15

  Moje codzienne pisanie nie wypaliło, jak zwykle z resztą. Majówka mi się kończy i w sumie szkoda, że nie udało mi się pisać częściej jak liczyłam. Moja wena się spłoszyła kiedy tylko dopadł mnie pomysł codziennego pisania i przeniosła się na drugiego bloga. Matko, a co jeśli ja po ponad 4 latach się na serio wypalam? Tylko nie to, przecież to najgorsze co może być dla mnie jako blogerki. Lepiej o tym nie będę myśleć, bo nie chcę tego wszystkiego zaprzepaścić, zwłaszcza po tylu latach. Mam silną więź z tym blogiem i myślę, że najlepiej dla mnie będzie, kiedy będę pisać rzadko, ale porządnie. O to powinno chodzić w blogowaniu. Trzeba iść na jakość niżeli na ilość. Co z tego, że ktoś ma trylion postów, ale są słabe i bezwartościowe? U mnie na koncie jest aktualnie razem z tym 345 postów. I taka liczba nabiła się po ponad 4 latach prowadzenia tej strony. Myślę, że wynik jest adekwatny :* 

  Dobra, dość o blogu i dość zamartwień z mojej strony, opowiem Wam co u chłopców, bo tego mało jest na blogu. A więc z racji, że tyle siedzę z nimi w domku, doznali przez to szoku i jacyś grzeczni się zrobili :D A nie, chwila. Ostatnio miała miejsce dość przełomowa i niespotykana sytuacja w wykonaniu, uwaga, Wallyego! Siedzieli sobie oboje spokojnie na dywanie jak zwykle, aż w końcu Wally się zdenerwował na Shaggyego, bo tamten zgrzytał trochę i nagle go w nos ugryzł, dość gwałtownie. Oczywiście nie do krwi, ale byłam w takim szoku, że mój Wally coś takiego zrobił... Już zaczyna pokazywać swoje pazurki, uczy się, że musi czasami się postawić, a nie dawać się gryźć ciągle. 

  No, ale po za tą sytuacją normalną w stadzie, ale niespotykaną w przypadku Wallyego, dużo pozytywów do naszego życia się ostatnio wkrada. Shaggy zaczyna coraz lepiej grać w piłkę, Wally to oczywiście jest mistrz i cały czas trenuje, chyba chce zdążyć do mistrzostw świata. Szkoda, że postanawia grać sobie jak jest noc i każdy chce już spać. Mniejsza z tym, ale Shagguś naprawdę robi w tym postępy. Jak mu się nie chce pchać piłki, to chodzi za Wallym i jak mu wyleci karma z piłeczki to mu podżera :D Typowe dla Shaggyego.
  Zauważyłam w ogóle coś, co mnie zachwyca i pokazuje, że chłopcy jak chcą to potrafią współpracować i żyć w pełnej zgodzie. I że Wally przebija swoje levele w byciu przylepą. Wally, zwłaszcza dzisiaj, bardzo się przyczepił do Shaggusia. Idzie na podłogę, on za nim. Wraca, on też. Idzie jeść siano, on też nagle chce. Kochane, prawda? Dzisiaj w ogóle była śmieszna sytuacja. Babcia coś tam kroi sobie na obiad, a jak wiadomo, krojenie i obieranie to znak, że się szykuje jedzonko dla moich panów, drzwi były przymknięte, ale nie do końca, więc co postanowił zrobić Shaggy szanowny? Wyjść sobie po cichu i siedzieć za drzwiami. A Wally usiadł na podłodze i tylko zaglądał do niego. A jakie uparte to. Wołam, nie przyjdzie, Znowu wołam, dalej nic. Dopiero jak wstałam to postanowił łaskawie wrócić do pokoju. To dopiero wariat mały. Ale tak się śmiałam z niego, masakra.

  Wczoraj była jeszcze śmieszna sytuacja. Znowu z Shaggym w roli głównej. Kto by się domyślił, hmm? Mój delikwent uwielbia się zakopywać w sianie, wczoraj tak zanurkował, że pełno sianka się do niego przyczepiło i chodził z nim sobie, nie racząc się otrzepać trochę. Ale to nie tak, że kilka źdźbeł się przyczepiło, tego było mnóstwo. Zobaczycie na zdjęciach poniżej! Wally jak zwykle nie wiedział co jest grane i pewnie sobie myślał ,,Co ten wariat znowu wymyśla?'' :D 





  Na koniec Wam powiem, że ostatnio udało mi się przyciąć troszkę chłopców. Ile ja się namęczyłam, żeby ich złapać. Wiecie, jak mają otwartą klatkę, pokój do dyspozycji i w dodatku miejsce do latania pod moim łóżkiem to jest wyczyn ich złapać. Jak już trafili w moje ręce, wzięłam ich na strzyżenie. A ile krzyku i wiercenia przy tym było! Shaggyemu się włoski posklejały i łatwo się zaczepiał pazurkami, więc obcięłam mu dla bezpieczeństwa. Wallyemu natomiast na tyłku tak urosły, że też czas najwyższy był obciąć, bo podobnie jak u kolegi, wszystko się posklejało. Fryzjerką to ja nie zostanę, ale jakoś jest ;)
*Na zdjęciach są jeszcze przed obcinaniem.

Łapcie jeszcze tradycyjnie zdjęcia chłopców, zrobione kilka dni temu. Tak mi pomagali w pisaniu posta na drugiego bloga (Bookowa).










You Might Also Like

0 komentarze

Bardzo dziękuję za każdy komentarz!