Jak się żyje z Vesuvio vel Luckim?

20:42

Lucky to tak naprawdę nasza trzecia świnka morska. Trzecie serduszko, powód do radości. Jest dopiero (albo już) z nami ponad 2,5 miesiąca, a już wielu rzeczy się o nim zdążyliśmy nauczyć :D Chcę wam pokazać co się działo podczas mojej blogowej nieobecności, której serio potrzebowałam.


Nawyki Luckiego

Lucky to świnka, która ma swoje dziwne nawyki. Nie zauważyłam czegoś takiego nigdy ani u Walliego, a u Shaggiego tym bardziej, ale o Shaggym za moment. Jest dość śmieszne, ale ma tak od samego początku odkąd jest w naszym domu. To świnka, która powinna dawać przykład jak być zdrową, naprawdę. Ale i jak skutecznie utrzymywać nienachalną puszystość! Do rzeczy...

1. Popijanie karmy

Mnie to zaskoczyło, gdy zobaczyłam pierwszy raz co robi Lucky, ale okazało się z czasem, że nie było to jednorazowe. Po prostu, gdy sypię im karmę do misek, jest to dosłownie malutka garstka, bo oboje nie powinni już więcej tyć na niej zdecydowanie, on bierze granulkę, chwilę pogryzie i leci do poidełka, żeby napić się wody. Jak to zrobi wraca po następne i robi to samo. Shaggy jest niepijący, po prostu tak ma i według specjalisty nic złego z powodu jego niepicia się nie dzieje, bo absolutnie nie jest odwodniony, więc tego zjawiska nie mogłam u niego zauważyć nigdy, natomiast Lucky pod tym względem mnie zaskoczył, a zarazem rozśmieszył.

2. ,,Poczekaj, usiądę pod łóżeczkiem i dopiero mi podaj jedzonko!''

To jest takie kochane. Lucky już się zdążył nauczyć, że Shaggy zje wszystko co stoi mu na drodze. Jeśli są osobne porcje dla nich, to kolega przyjdzie zjeść jego porcję, a dopiero później swoją. Lucky od jakiegoś czasu biegnie pod ich łóżeczko (Ikea rządzi!) i trzeba mu podać tam zieleninę, wtedy je w spokoju ;)



Relacja chłopców z życia codziennego

A tak ogólnie? Przyznam, że jest dobrze, wręcz bardzo dobrze. Nie opuszczają się na krok, zwłaszcza Lucky trzyma się Shaggusia, bo jak sam wyjdzie to się zgubić potrafi na prostej drodze do kuchni albo drzwi myli :D Śmieję się oczywiście, chociaż zdarzało mu się nieraz. Jest o wiele pewniejszy siebie, gdy Shaggy jest na przodzie, a jak po niego biegnie, bo boi się iść to w już w ogóle rewelacja. Oni od początku się zaakceptowali i łączenie było pełne gruchania, wąchania i chodzenia za sobą.

Ostatnio jedynie miewają gorszy czas i potrafią na siebie pozgrzytać, ale nie dochodzi do rękoczynów. Jedynie się nawzajem straszą i odganiają od misek mimo, że stoi ich kilka... Ale koniec końców śpią spokojnie koło siebie i gadają. Swoją drogą Lucky bardzo się rozgadał, w końcu słyszę jak piszczy. Wcześniej taki ciuchtki był, a teraz widać kto tu mieszka. Przed wczoraj dał taki popis wokalny. Shaggy był na podłodze i wystraszył się jakiegoś tam odgłosu, biegł po podłodze jak poparzony, a Lucky gdy tylko usłyszał go to tak zaczął piszczeć, aż byłam zdziwiona, że tak potrafi. To właśnie w skrócie ich relacja. Niby potrafią się pokłócić, ale kto z nas się nie kłóci? Z Wallym miał to samo, a tak naprawdę kochali się cholernie, teraz też tak jest, widzę to. Jeden bez drugiego już nie potrafi żyć, ludzie powinni się od nich uczyć.


*Zdjęcia zamieszczone są z kilku różnych dni. Trochę się pozmieniało koniec końców w klatce, ale o tym planuję osobny post. Jak widać jest żwirek z trocinami, chociaż jak widać za pierwszym razem nie dałam za dużo trocin, ale już błąd naprawiłam. Jakoś mi się tak wtedy sypnęło mało, poza tym pomieszałam ze żwirkiem ;)
  Wakacje kochani, w końcu czas na pisanie! Myślę też, że pojawi się też jakiś post o Wallym, a raczej o tym co dzieje się wokół od kiedy go nie ma. 

You Might Also Like

2 komentarze

  1. Cieszę się, że wszystko dobrze się układa. Czekam z utęsknieniem na zapowiedziane wpisy! I pamiętam o W.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz!