Wally

21:33

To zdjęcie przyprawia o ból, rozczula, ale i jest jednym z takich, o których nie muszę nic więcej pisać...


Post, do którego długo się zbierałam. Bałam się go napisać? Możliwe. Nie jest łatwo pisać o ukochanym stworzeniu, dla którego poświęciło się prawie 6 lat, żyło się z nim, ma się tyle wspomnień i durna nadczynność tarczycy potrafiła go zabrać w kilka chwil. Ale czasami trzeba coś zrobić, ruszyć do przodu. Nie zamykać tematu, bo ja nigdy tego nie zrobię, ale jak zaraz zobaczycie, niektórzy sprawiają wrażenie jakby chcieli to skończyć.

Ogólnie to naturalnie minął mi czas płaczu, krzyków, obwiniania wszystkich. Zaakceptowałam to, ale w głębi mnie wciąż dzieje się dużo. Nie jestem w stanie pogodzić się nigdy z tym tak naprawdę, mimo, że nawet mi się wydaje, że jest już spoko. Zdarza się, że gdy o nim pomyślę, łzy mają ochotę spłynąć. To jest normalne, straciłam jedyny sens dla którego miałam ochotę żyć aktywniej z ludźmi, przekazywać im wiedzę i pokazywać, że świnki morskie są tak samo warte jak psy, koty czy inne popularniejsze zwierzęta. Wydaje mi się, że trochę się zamknęłam odkąd go nie ma. Zawsze się opowiadało o Wallym, byłam rozgadana, a teraz? Rozmawiam o chłopcach, ale to nie jest to samo.

Wydaje mi się też, apropos tych rozmów, że ludzie wokół, którzy naprawdę darzyli Wally'ego sympatią, kochali go, nie są w stanie teraz o nim rozmawiać. Nie, że ich to jakoś bardzo dotknęło, bo uderzyło to tylko mnie i mamę z ogromną siłą, ale mam wrażenie jakby niektórzy unikali całkowicie tematów o nim. Ze mną rozmowy schodzą na Wally'ego, bo każde miejsce, muzyka, wszystko mi o nim przypomina i zazwyczaj jak zejdzie na niego temat i ja coś gadam, nawet się śmieję to ta osoba albo zmienia całkowicie temat albo nastaje cisza. Nie wiem czy nostalgiczna, ale taka bardzo niezręczna, bo ja chcę pamiętać te dobre momenty, a ktoś to rujnuje swoim milczeniem, trochę nie fajne to jest dla mnie. Może nie powinnam o nim opowiadać? Tylko jak, kiedy to wychodzi samoistnie...

Najważniejsze jest dla mnie to, że widuję się z Wallym. Wiem, że brzmi to absurdalnie, piszę jakbym miała coś nie tak w głowie, ale piszę to pod kątem snów, do których chciałam zmierzać.

Moje sny spełniają się ZAWSZE. Ja się ich obawiam, bo niestety, ale praktycznie każdej nocy symbolizują to co dzieje się akurat w moim życiu.

Nigdy już nie zapomnę, jak w nocy przed odejściem Wally'ego, śniło mi się, że źle się poczuł, a przychodnia była zamknięta mimo, że dzwoniłam do pani doktor i kazała przyjechać. Czułam, że stanie się coś złego i tak też było. Wciąż mnie to przeraża.

Ostatnio śnił mi się taki mniej znaczący sen. Byłam w domu u mojej babci z chłopcami. Był Lucky, Shaggy i właśnie Wally. Ja ich puszczałam wolno, latali wszędzie po trawie, między blokami i potem ich nie mogłam złapać. Jak się udało, to nie potrafiłam znaleźć Lucky'ego, a okazało się, że siedział jak to on grzecznie, nie ruszał się z miejsca, tylko że był pod blokiem... To już któryś raz, kiedy puszczam tak świnie w śnie...

Drugi był o tym, że przyjechał po nas doktor i pojechaliśmy razem do kliniki. Wally miał mieć robione badania i mieliśmy go dać do specjalnego gabinetu, a on nagle zniknął. Wszyscy się śmiali, że nagle się rozpłynął i nie ma go w transporterze :o

Najważniejszy jednak był sen, który uznałam, że muszę mieć koniecznie spisany, bo jest zbyt dziwny i niesamowity. 

Siedziałam na swoim łóżku, a na moim ramieniu prawie że siedział WALLY! Tam, gdzie zawsze tak kochał być. To nie jest dziwne... Ale! Śmiałam się do niego, mówiłam coś, a on uważnie słuchał jak zawsze. Bardzo mocno się we mnie wtulał, był taki maleńki, dokładnie taki jak przez ostatnie kilka miesięcy. Chudy, czuć było kosteczki.

I co jest najlepsze w tym wszystkim, w nocy dosłownie CZUŁAM pod dłonią jego futerko, takie gładkie jak zawsze i JEGO ZAPACH! Ja odróżniam swoje świnki po zapachu, nie robię sobie jaj. Wally pachniał zawsze tak jakoś... ładnie. Od razu rozpoznałam ten zapach. W dodatku pomyliłam jego imię z Lucky'm i się zaczęłam śmiać, że Wally i Lucky mi się myli.

Czułam coś jeszcze. To, że Wally czuje się bardzo bezpiecznie, jest spokojny, szczęśliwy i jest mu dobrze. Czułam, że brakowało mu przytulenia się do mnie. Biły od niego takie opanowane emocje, jakby chciał dać mi znak, że jest wszystko w porządku, mam się nie martwić. Że jest pod dobrą opieką, czuje się już świetnie i mimo tego jak wygląda, jest w pełni zdrowy. 

Obudził mnie przeciąg i trzaśnięcie drzwi, momentalnie się obudziłam i od razu wpadłam w płacz. Teraz też... Nienawidzę pisać takich postów emocjonalnych, bo nic już na oczy nie widzę po chwili.

Wally będzie w sercach każdego z nas już zawsze, tak mi się wydaje. Zostawił po sobie olbrzymi ślad, dał się poznać światu, wiele nas nauczył i był (zawsze będzie) ogromnie mądrym zwierzęciem. Nigdy bym nie uwierzyła, że świnka morska potrafi robić kółeczko gdy chce smakołyk, że pilnuje osoby chorej siedząc przy łóżku, że biega i trzyma się nóg jak piesek i reaguje na wszystko co się powie. Rozumiał, co znaczy kiedy mówię Wally, chodź szybciutko, zostaw, nie wolno...

Pewnie jeszcze niejeden post powstanie na temat Wally'ego. To jego blog pierwotnie, chcę to odświeżać, dlatego będę o nim wspominać w miarę możliwości. Oczywiście, żeby nie było, że moich chłopców zaniedbam... Nie dopuszczę do tego, wszystkiego po trochu musi być.

Nie wiem, czy napisałam wszystko co planowałam. Bardziej moim celem był ostatni sen, więc to chyba na tyle. Do zobaczenia wkrótce, mam nadzieję. Trzymajcie się!

Edit: Już wiem o czym muszę zrobić post. O pewnych ,,przypadkach'', zbyt dużych podobieństwach między Wally'm a Lucky'm. Niedawno z przyjaciółką ogarnęłam coś dziwnego, ale muszę zebrać porządnie do tego myśli. Będzie na pewno niesamowicie. Sama nie wiem, czy powinnam w pewne rzeczy wierzyć... 

You Might Also Like

14 komentarze

  1. Wiesz, ludzie milkną, gdy temat schodzi na Wally'ego, bo wiedzą, ile On dla Ciebie znaczył. Myślą, że łatwiej Ci będzie o Nim nie mówić. Rozumiem, że Cię to denerwuje, ale oni w ten sposób okazują szacunek dla Wally'ego, pamięci o nim i Ciebie. To miłe, że nie traktują tego tematu tak lekko jak na przykład głośnych sąsiadów z góry czy zaduchu w autobusie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację :) ostatnio moją mamę wzięło na wspominki i oglądałyśmy wszystkie zdjęcia Wally'ego, fajnie że się śmiała przy tym i chętnie opowiadała.

      Usuń
  2. Popłakałam się czytając tego posta... Masz rację, że zawsze zostanie w naszych sercach. Aż brak mi słów, piękny post.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam kilka przyziemnych pytań do doświadczonej Pani świnek morskich. :) Jak często sprzątasz (mam na myśli i generalne porządki, i drobne odświeżanie), aby uniknąć przykrego zapachu? (I czy w ogóle udaje Ci się go uniknąć?) Jakie podłoże najbardziej polecasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalny porządek robię mniej więcej co tydzień, najczęściej w niedzielę albo soboty, bo wtedy jest największy luz i czas na to. Dłużej gdyby klatka nie była sprzątana, zaczęłoby okropnie pachnieć. A tak to codziennie zgarniam sianko zasikane, bo w sumie u mnie chłopcy zrobili sobie toaletę w sianie i pod łóżeczkiem :D Wiadomo, że czuć jak się wchodzi, że w pokoju są zwierzaki, tego się nie da uniknąć, ale żeby to nie przeszkadzało to właśnie raz na tydzień u nas starcza. Wiadomo, im częściej będzie się sprzątało tym mniej odczuje się zapaszki :D

      Też zależy od świnek, bo np. samce lubią sobie oznaczyć teren i jest zapach nieciekawy wtedy, nie wiem jak z samicami. Sprawa też zdrowotna tu gra rolę, bo jeśli dosłownie śmierdzi tak bardzo, że trudno wytrzymać w pobliżu, to lepiej odwiedzić weta. Pamiętam, że jak czyściłam Wally'ego z zanieczyszczeń, które mu się gromadziły (sprawdzajcie podwozia starszych świnek) to zapach przeokropny! Ale u zdrowych świnek to raz na tydzień to taki optymalny czas, żeby wysprzątać klatkę całą :)

      Używałam kocyków z matami, ale jednak to właśnie one na maxa śmierdziały. Przerzuciłam się na żwirek drewniany i grube trociny i jest o wiele lepiej, także polecam drugą opcję. A świnki szczęśliwie sobie ryją w tym, tak samo w sianku rzuconym luzem. Wiem coś o tym. Shaggy zawsze się zakopuje w sianie i Lucky już nie ma wstępu :D

      Usuń
    2. Boże święty, czemu ja zawsze się tak rozpisuje zamiast odpowiadać jednym zdaniem haha XD

      Usuń
  4. Właśnie o wyczerpującą odpowiedź mi chodziło. Dziękuję bardzo. :)
    Jeszcze taka jedna sprawa: czy każda świnka morska ma z tyłu widoczne dwa uwypluklenia? :) Czy tylko samiec? To widać u świnek skinny i gładkowłosych, u długowłosych raczej nie, ale może coś o tym wiesz. Nie mamy z bratankiem pewności, czy mieszka z nim samica, czy samiec. Wiem, jak to sprawdzić, ale do tego trzeba świnkę podnieść, a ta na razie bardzo się boi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samce mają jądra, więc jak się podniesie to od spodu można zobaczyć dwie kulki :) Jeśli samica, to nie będzie miała tam nic, jedynie coś na kształt Y. Podnosimy na spokojnie, łapiemy pod brzuszek, nigdy za grzbiet, potem obracamy do siebie, pod dupcie ręka i po strachu :D

      Usuń
    2. U świnek gładkowłosych i łysych widać od razu jakby ,,na wierzchu'' czyli jak patrzymy na jej tył. U długowłosych jak się kuper przytnie to też widać gołym okiem :D

      Usuń
  5. Jeszcze jedno pytanie. Czas obciąć śwince pazury, ale jeszcze nigdy nie wyjmowaliśmy jej z klatki gołymi rękami. Masz pomysł, jak to zrobić, żeby się nie przeraziła ani nie ugryzła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na spokojnie podejść, powoli zbliżyć ręce do niej i zdecydowanym ruchem, obiema rękami złapać pod brzuszek, czyli po dwóch stronach żebyś trzymała ją, ale nie za grzbiet, bo niestety, ale byłoby po śwince. Jak będzie stabilnie w twoich rękach to siup powoli do góry, pod tyłek rękę podłóż, żeby nie wisiała. Nic gwałtownie, bo wtedy się przestraszy, na spokojnie. Jak się bardzo boicie to rękawiczki założyć grube, to nie jest głupie :D

      Usuń
    2. Trudno to wytłumaczyć, muszę filmik nagrać wam jakby ktoś też potrzebował. Na Luckym mi się uda, bo on taki grzeczny, że się nie rusza hihi :D

      Usuń
  6. Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi. :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz!