Ze zdrowiem nie jest dobrze. Zapalenie płuc, (prawdopodobnie) nowotwór, kamienie

13:21

 Cześć.


Czasami myślę, żeby zrobić z tego bloga nasz pamiętnik. Dużo się dzieje, co wysysa moją energię, siły, powoduje ogrom stresu, lęku, niepewności...


Nie ma co przepraszać za brak pojawiania się, gdy sytuacja jest bardzo poważna, a pisanie zajmuje kolejny cenny czas.


Zmierzając do sedna, nie wiem czy kiedykolwiek o tym wspominałam, ale Shaggy zawsze miał dziwne ,,tiki". Mam na myśli, że często bardzo bardzo delikatnie, ledwo widocznie bujał głową. Na regularnych kontrolach w klinice, osłuchowo był czysty. Stan zdrowia książkowy. Czasami kichał, ale leki od razu szły w ruch i było dobrze.


W styczniu tego roku, Shaggy w niedzielę rano nie chciał jeść. Największy głodomor. Schował się do takiej norki w klatce, gdzie miał ciemno, ciasno i spokojnie... Później było gorzej, nie chciał się ruszać, miałam wrażenie że jest czasami taki bezwładny. Z paniki byłam sparaliżowana, jedyne co robiłam to płakałam nad nim i powiedziałam, że on chyba umiera. 


Praktycznie nie spałam, bo wet był rano, ale na drugi dzień. Dokarmiałam go, dostał biegunki i przestał sikać (z czym do wniosku doszliśmy z doktorem). Usłyszałam tylko, że bardzo dobrze że szybko zareagowałam (i tak biję się w pierś, że takie rzeczy dzieją się w niedzielę/późno), bo on się dosłownie dusił... Był siny, a robienie badań było niebezpieczne, bo ze stresu po prostu by się całkiem udusił, dlatego został na 24h w szpitalu. Zrobili mu RTG, USG, morfologię, biochemię... Godzinę był pod tlenem. 


Diagnoza? Dziwny twór w klatce piersiowej i ostre zapalenie płuc. Ropień? Bardziej nowotwór w najgorszym przypadku.


Od tamtego czasu jeździmy ciągle na kontrolę, byliśmy też u kardiologa w lutym. Serce jest zdrowe, ale potwierdziło się że mamy guz, nierównomierny, praktycznie na 100% już nowotwór. Tyle, że nie będziemy go w stanie zoperować z prostego powodu. To klatka piersiowa, której u gryzonia lekarze się nie podejmą.


Mieliśmy antybiotyk, który zupełnie nic nie pomógł. Od miesięcy bierzemy codziennie Rodicare Pulmo, który jest weterynaryjnym suplementem na problemy oddechowe. Cały czas też mamy sterydy, które ostatnio zadziałały! Bo w wynikach krwi, podwyższone parametry trochę spadły, a pani doktor stwierdziła, że 10 jednostek to naprawdę dużo. Fakt, dalej jest górna granica w wynikach, ale wcześniej to było dużo ponad nią. Przez RTG natomiast w końcu wiemy po ostatniej kontroli, że Shaggy ma zajęte aż 2/3 płuc. Są niepowietrzne, ale nie wiemy czy to guz czy jeszcze coś innego. 


Usłyszałam, że nic nie jest stracone. Dlatego... Została mi zaproponowana konsultacja z onkologiem. Chcę pojechać, żeby w ogóle dowiedzieć się z czym mamy do czynienia. Radioterapia to kolejny krok, ale nie wiem czy jest sens. Chcę, żeby określił to specjalista od tego, bo Shaggy ma już 6 lat. Boję się, chociaż serce ma zdrowe, ale radioterapia chyba też jest wyniszczająca. Ale chcę spróbować, musimy.


Naprawdę Shaggy zachowuje się tak jakby wyniki były od innej świnki. Jest radosny, ma apetyt, wariuje i jest pełny chęci do życia ❤️ Patrząc też na to co działo się w styczniu a teraz, jest ogromna różnica. Będziemy walczyć, to mogę mu obiecać, bo żyjąc z nim 24/7 widzę jego zachowanie, samopoczucie i naprawdę jest tak silny, że ostatnio pani doktor była w szoku, że on się tak zachowuje jak na jego stan. 


Co do tych tytułowych kamieni, cóż... Lucky wyhodował sobie dwa w pęcherzu i ujściu cewki (?) 😌 Nagle zaczął sikać samą krwią, w życiu nie słyszałam takiego przeraźliwego pisku. Mieliśmy szczęście, że był termin w klinice i byliśmy w gabinecie już w ciągu godziny.





Miał zrobione wszystkie możliwe badania, 400zł poszło jak woda w 1,5h wizyty, ale dostaliśmy leki, kupiłam specjalne tabletki z zalecenia weta i powiem wam, że już jest o wiele lepiej z nim. To była końcówka kwietnia, ale suplementy typu Rodicare Uro nadal stosujemy. Biega, bawi się, sika bardzo ładnie, więc jestem szczęśliwa, że chociaż to się dobrze skończyło.


Obserwujcie swoje zwierzaki, reagujcie tak szybko jak jesteście w stanie. Czasami dzień czekania na wizytę może skończyć się tragedią, a w innym przypadku nie... Bywa różnie. Dbajcie o dietę, pamiętajcie o kontrolach chociaż raz w roku, a przy świnkach + 4 lata co pół roku. 


Chociaż my pomimo profilaktyki nie mogliśmy tego zauważyć z Shaggym, bo osłuchowo było wszystko super zawsze, a problem wyszedł dopiero w RTG i jednak było coś słychać jak było to już tak poważne wtedy, ale i tak to właśnie RTG i zapalenie które wyszło w morfologii dało najjaśniejszy obraz. Dodatkowo utrata wagi, gdzie teraz waży niecałe 900g. Tu mogło być wiele przyczyn, których też szukaliśmy, ale teraz wiemy, że mają na to wpływ jego duszności, bo Shagguś zużywa bardzo dużo energii, więcej niż zdrowa świnka. Dlatego je dużo, dużo i ogromnie cieszy mnie, że je sam i ten apetyt już nie jest głównym problemem, tyle dobrego ❤️

You Might Also Like

1 komentarze

  1. Trzymam kciuki za Prosiaki i czekam na dalsze historie, informacje ❤️

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz!